Świadomość jako sen
Gdyby świadomość była snem, rodzajem snu, to budzenie się z niego byłoby umieraniem. I wszystko mi tu pasuje. Przebudzenie jest wstrząsem dla organizmu, a śmierć to ostateczny wstrząs. Sen to zawężenie percepcji, ale percepcja w ogóle jest zawężona – postrzegamy świat dzięki selekcji, odrzucaniu danych, które docierają do naszych zakończeń nerwowych. Sen mógłby więc być spotęgowaną świadomością, maksymalnym zawężeniem postrzegania. Poszerzanie świadomości byłoby przez to ruchem przeciwko świadomości i to by tłumaczyło, czemu jej rozszerzanie tak często jawiło się jako atak na osobę, na ego rozwijającego świadomość – po prostu rozszerzanie świadomości jest wystarczająco podobne do umierania, by wywoływać niepokój organizmu, niepokój o pozostanie sobą, który jest przejawem niepokoju przed śmiercią biologiczną moim zdaniem. Jest to zresztą trafny niepokój – gdy pojmuje więcej, bo więcej przyswajam informacji, muszę częściowo zniknąć, bo muszę się zmienić, przystosowując do nowej perspektywy.
I tu mam nowy argument za nieśmiertelnością: śmierć kończy możliwość umierania, czyli budzenia się, nieśmiertelność pozwoliłaby natomiast bez końca się przebudzać
Bulina 27.8.2014
Sierpień 28, 2014 @ 2:30 pm
Przypomina mi to coś bardzo znajomego, zasłyszanego jeszcze w dzieciństwie…
How strangely awake l feel.
As if living had been just a long dream. Someone else’s dream.
Now finished at last.
But then now…
…will begin…
…a dream of my own…
…which will never end.
Antony?
Antony, wait.
— końcowy monolog Kleopatry (adaptacja mankiewiczowska z 1963 r)